wyprawa antarktyczna Larsen 2008
Podczas antarktycznego lata 2008/2009, jeszcze w czasie trwania Międzynarodowego Roku Polarnego, dla upamiętnienia i uhonorowania niezwykłej podróży oraz wyczynu żeglarskiego kapitana Larsena i jego załogi, Henryk Wolski, Wilfried Korth, Tomasz Zadrożny, Janusz Kowal, Jacek Mrowicki i Katrin Rabe-Bär planują przepłynąć repliką łodzi wielorybniczej z wyspy Paulet do wyspy Snow Hill jego historyczną trasą.
Gdy 27 października 1915 roku statek ekspedycyjny ENDURANCE uległ zmiażdżeniu pod naciskiem napierających lodów, mogło się wydawać, że Ernest Shackleton i jego załoga znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Woda unosiła ich na krze lodowej na zamarzniętym Morzu Weddella, jednym z najbardziej bezludnych i niegościnnych regionów ziemi, bez jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym. Najbliższy przyczółek cywilizacji – Południowa Georgia ze znajdującymi się tam stacjami wielorybniczymi, był odległy o ponad 1200 mil morskich. Widoki na uratowanie były bardziej niż znikome. A jednak, polarnicy nie poddali się i nie porzucili nadziei na uratowanie, nie byli bowiem pierwszymi rozbitkami na tej lodowej pustyni.
Ponad 12 lat wcześniej, 12 lutego 1903 roku wydarzyła się tutaj podobna katastrofa. Statek ANTARCTIC Szwedzkiej Ekspedycji Antarktycznej był w drodze do Snow Hill, małej wyspy w południowej części Morza Weddella, skąd miał odebrać kierownika ekspedycji Otto Nordenskjölda wraz z pięcioma innymi zimownikami. Niestety nie zdołał osiągnąć celu. Po drodze dostał się w ścisk lodowy i zatonął. Dwudziestu rozbitkom pod wodzą kapitana Larsena udało się po ponad dwóch tygodniach trudów z łodziami ratunkowymi stanąć na stałym lądzie – malutkiej wysepce Paulet położonej w północnej części Morza Weddella. Pomocy z zewnątrz oczekiwać nie mogli, a dalsze przebijanie się przez pola lodowe, szczególnie w obliczu nadchodzącej zimy, także nie miało sensu.
Z kamieni zbudowali chatę, w której zamierzali przetrwać zimę z nadzieją, że z nadejściem antarktycznej wiosny będą mogli przy pomocy łodzi przedostać się do pozostałych członków ekspedycji, którzy cały czas czekali na przybycie statku ANTARCTIC. Także i oni musieli przygotować się do kolejnej nadchodzącej zimy. Tutaj jednak szansa uratowania była zdecydowanie większa, bo światu zewnętrznemu wiadomo było gdzie zimują naukowcy.
Po niemal 8 miesiącach niedostatków i zimna, w październiku przygotowano jedną łódź do podróży. Sześcioosobowa załoga pod kapitanem Larsenem wyruszyła w morze. Było to wyzwanie dla każdego, nawet dla tak jak Larsen, doświadczonego żeglarza. Przed nimi było do przebycia ponad 100 mil w otwartej łodzi przez burzliwe morze pełne kry i gór lodowych. Nikt nie był w stanie przewidzieć, co może ich po drodze spotkać. A jednak – przypadek czy Opatrzność – po ośmiu dniach trudów dotarli do Snow Hill, gdzie spotkali nie tylko pozostałych towarzyszy, ale i statek, który właśnie przybył na ratunek. Po kolejnych dwóch dniach odebrali pozostałych na Paulet Island kolegów. Śmiała podróż kapitana Larsena w otwartej łodzi wielorybniczej przez lody i sztormy umożliwiła szybkie uratowanie pozostawionych na Paulet Island towarzyszy. Rzeczowe sprawozdanie z tej wyprawy zawarte w książce p.t. „Antarctic – dwa lata w śniegu i lodzie pod Biegunem Południowym” do tej pory czyta się z respektem i uznaniem.
Category: Spis treści, Na wiatr
Komentarze (0)
Trackback URL | Comments RSS Feed
Brak komentarzy.