rumakowanie na RAGTIMIE

| 05/09/2006 | 0 Komentarzy

Na wstępie zacytuję fragment opisu RAGTIMA z przed wielu lat…

Jacht ten zaprojektowałem dla siebie. Dzięki temu mogłem zastosować na nim wiele unikatowych (by nie powiedzieć, eksperymentalnych) rozwiązań konstrukcyjnych, pozwalających zebrać nowe doświadczenia tak w sferze szkutnictwa, jak i własności nautycznych (na to przyjdzie jeszcze trochę poczekać). 

Wreszcie na wodzie

Wreszcie na wodzie

Silnik to lekcja pokory. Po napełnieniu zbiorników (główny i rozchodowy) paliwem w kokpicie dawało się wyczuć zapach benzyny, w kabinie „czysto”. Obwąchałem wyjście wentylacji w kokpicie – “waliło” z tej rury, która odprowadza powietrze z achterpiku. Sprawdzałem każdy cybant instalacji paliwowej. Ciekło z rozchodowego. Wyjąłem zbiornik, złożyłem nań rurkę o długości ok 1,5 metra, pozostałe króćce zaślepiłem. Nalałem wodę wypełniając zbiornik i ową rurkę. Był jak rzeszoto. Przeszlifowane spawy, jakieś mikrootwory na jednym z boków (ten zbiornik ma kształt czworościanu). W gościnnym klubie Neptun zaraz znalazła się na to rada – następnego dnia zbiornik został pospawany przez życzliwego armatora tu cumującego (dziekuję). A wentylatory zdały egzamin!

Ujerzmianie silnika

Ujerzmianie silnika

Chłodzony powietrzem silnik Briggsa odpalił od drugiego szarpnięcia. Byłem wniebowzięty. Pracuje jakiś czas na wolnych obrotach. Stojąc na cumach włączyłem guzikiem elektromagnetyczne sprzęgło… Napięła się cuma dziobowa! Silnik ma lewe obroty! Ze skruchą przyznaje, że nie sprawdziłem jaki jest kierunek obrotów wału, choć go docierałem – założyłem butnie, że ma prawe i koniec. Tu z pomocą przyszedł w gościnnym Neptunie szef serwisu silnikowego pan Andrzej Dziewulski (dziękuję). RAGTIME dostał w prezencie piękną mosiężną 3-łopatową lewą śrubę. Na próby silnika wyszliśmy z Henrykiem Brylskim (konstruktor Habrów). Obrotomierz pokazuje 2500-2800 obrotów na minutę. Śruba ma trochę za mały skok, ale jacht idzie. Z wnętrza zaczęło dymić, wyciąg wyrzucał kłęby na zewnątrz. Wyglądaliśmy jak parowiec. Po krótkiej chwili silnik zamilkł i pozostał “głuchy” na szarpanie. Do portu wróciliśmy “na dewizce”. Mimo prób nie chciał odpalić. Ktoś mimochodem rzucił coś na temat jakości paliwa. Strzał w dziesiątkę! Przepłukałem całą instalacje paliwową, nalałem nowej benzynki, szarpnąłem – chodzi. Znowu wyszliśmy na próby. Po kilku minutach zamilkł. No i skończyło się rumakowanie… Trudno, „silnik” zawiódł – mam czas by się nad tym zastanowić.

Po spłynięciu na wodę RAGTIME stanął równolegle do wodnicy konstrukcyjnej. By dociążyć go tak, aby zajął dokładnie wyznaczoną na kadłubie KLW dołożyłem około 75 kG – myślę, że tyle będą ważyły woda, zapasy żywności, ekwipunek załogi etc., etc. Po otaklowaniu i dotrymowaniu wzdłużnym, tak by z dwuosobową załogą w kokpicie nie był przegłębiony na rufę wyszliśmy na Zatokę.

Wiał wiatr o sile ok 2o B z tendencją do słabnięcia. W tych warunkach – na każdym kursie – RAGTIME zachowywał się znakomicie (to moja subiektywna ocena). Na fali „pracuje” jak kaczuszka – sucho, nie buja zbytnio dziób-rufa ani na boki. Choć wiatr słabł, a „stara” fala była jeszcze dość wysoka, dość leniwie, acz sumiennie RAGTIME wspinał się i spływał z wodnych pagórków. Na każdym kursie od bajdewindu do fordewindu włącznie, można było ustawić jacht samosterownie na dłuższą chwilę. Jednoczesna praca żaglami i płetwą zapewnia doskonałą sterowność. Zwroty robi bez trudu, a przejście linii wiatru rufą przebiega „miękko” i spokojnie. Nie można oczywiście porównać zwrotności kilera o tak uformowanym kadłubie z “płytkimi” balastowymi łódkami z finkilem – albo łódka kręci jak baletnica, albo daje załodze relaksować się “za kierownicą”. Dobra stateczność kursowa to jedna z wielu cech, tak pożądanych w jachtach turystycznych. Po powrocie przeniosłem jeszcze 25 kilo ołowiu z pod podłogi do komory balastowej pod koją.

Przez kilka dni z przyjemnością żeglujemy po Zatoce nie oddalając się zbytnio od Górek. Poznajemy RAGTIMA. Wreszcie, mimo „braku” silnika, postanawiamy pójść kawałek dalej – najpierw do Jastarni lub na Hel. Asekuruje nas Kasia z Kacprem na Morsie.

Pierwsze halsy na Zatoce Gdańskiej

Pierwsze halsy na Zatoce Gdańskiej

Zmierzona prędkość wiatru w tym czasie wynosiła 12-16 węzłów (4-5 oB, ale o tym dowiedzieliśmy się już po powrocie do Neptuna). Mijamy zamknięty akwen Portu Północnego połówką, by wreszcie odłożyć się na kurs 330. Jacht idzie lewym bajdewindem. Przez szpigat w burcie co jakiś czas wpływa nieco wody. Efekt do przewidzenia. Ten otwór ma być zamykany korkiem, a służy jako odpływ tylko wtedy, gdy jacht stoi bez załogi – przegłębiony jest wtedy nieco na dziób. Siły na szotach – niewielkie. RAGTIME zaczął “działać” – to chyba optymalna siła wiatru dla tej jednostki. Przechył około 10 stopni. Choć wiatr przybiera na sile, a i falka zaczyna się budować, żegluga jest spokojna. Widzę, że pod wentylatorownią woda sięga kolejnej klepki na dnie kokpitu. Po około 3 godzinach, gdy widzieliśmy już Półwysep Helski poprosiłem Marcina, by sięgnął do wnętrza po wajchę od pompy zęzowej. Zajrzał do środka i nieco zmienionym głosem poinformował mnie, że w środku jest woda. Rzeczywiście nad gretingiem wody było po kostki. Odpadłem, zwrot przez rufę, kurs na Górki – prawy baksztag. Wypompowaliśmy wodę. “Nasz przyjaciel pompa” – zamontowany na zewnątrz, tak by nawet w czasie samotnej żeglugi można było zęzować – szybko osuszył kadłub. To dobre rozwiązanie. Pompowanie wewnątrz kadłuba było by zdecydowanie bardziej stresujące. Domyśliłem się gdzie cieknie – wentylatory. Gdy stwierdziłem brak prądu byłem tego pewien.

Następnego ranka zdejmuję rury wentylatorów. Zamontowane były tak, by nawet w sytuacji zalewania kokpitu przez duże fale można było szczelnie je “zaśrubować” specjalną klapką. Tu nie było takiej potrzeby. Ściągając rury zaciśnięte cybantami z króćców stwierdziłem, że te najzwyczajniej w świecie się kiwają. Okazało się że klej-uszczelniacz wyglądał jak sparciała guma – być może minął już termin przydatności do użycia (niepełną tubę dostałem w prezencie). Bez trudu wyciągnąłem ręką wszystkie trzy rury z ich gniazd (wentylacja grawitacyjna, wyciąg z zęzy, wyciąg z komory paliwowej). Na podstawie zdjęć zrobionych z Morsa oszacowałem, że wzięliśmy ok 250-300 litrów wody (1 cm w okolicy KLW to ok 45 kG wyporu). Jacht z pełną zęzą, zachowywał się bez zarzutu – był w pełni sterowny i stabilny. Właściwie gdyby nie liczenie zalewnych klepek podłogi (by móc potem określić przechył) nie zorientowałbym się, że coś jest nie tak . Z punktu widzenia załogi RAGTIMA nie działo się nic niepokojącego. Myślę, że to głównie dzięki kształtowi kadłuba. Woda mieściła się w głębokim wąskim kilu – przechył nie powodował dramatycznego przemieszczenia się tej masy na zawietrzną. W płaskodennym jachcie taka sytuacja była by bardzo groźna. W Neptunie Kasia powiedziała, że już po około 1,5 godzinie żeglugi wydawało jej się ze powinniśmy “się podpompować” i nawet nam o tym powiedziała (byliśmy chwilami w zasięgu głosu), tyle że tego akurat nie usłyszeliśmy. Nie zawiodły natomiast tłumiki które tworzą syfon, mający na celu zapobieganie przedostawania się wody do cylindra. Po odkręceniu korków odwadniających puszki tłumików woda wypłynęła tylko z pierwszego (tego dalej od silnika). Dużo do myślenia daje “24 stopień zasilania”, czyli awaria wentylatorów i cały prąd w Zatoce – a sprzęgło przecież elektromagnetyczne. Wkleiłem króćce na “nowe” szczeliwo (też Sikaflex, kupiony w łódzkim oddziale bodaj w lipcu – zobaczymy), odciąłem przewody od wentylatorów… I hajda rumakować na RAGTIMIE po Zatoce…

Wnętrze to sprawa bardzo subiektywna. Jak dla mnie nic więcej tu nie trzeba (stolik nawigacyjno-konsumpcyjny z kasetą na mapy zostanie zrobiony po sezonie – zajęcie na długie zimowe wieczory). Wszystkie ciuchy można upchnąć do ogromnej szafy dziobowej (to jest węzeł konstrukcyjny mocujący grotmaszt), drobne rzeczy – w szafie przy zejściówce (konstrukcja usztywniająca tylną ścianę kabiny, która przenosi obciążenia z bezanmasztu). Kasi powiedziałem, że jeśli brakuje jej jeszcze miejsca na graty (ona to nazywa “same potrzebne rzeczy”) to dostawimy trzeci maszt. Ponadto można wypełnić jeszcze bakisty pod kojami (tylko część z nich – te najbliżej środka ciężkości – wypełnione są ołowiem). Mimo niewielkiej wysokości, w kabinie siedzi się bardzo wygodnie opierając plecami o wyobloną burtę. W RAGTIMIE spokojnie mogą spać trzy osoby, a od biedy wejdą i cztery. W kokpicie wygodnie siedzą 2 osoby, trzecia też się mieści, choć jeśli warunki na to pozwalają wygodniej jest, gdy siada miedzy skajlajtem a falochronem. Wokół pokładu “piętrzy” się 60-centymetrowy reling. Uważam, że jeśli już stawiać taką “zeribę”, to lepiej niech będzie rzadkim płotem niż długim potykaczem. Zastanawiam się jeszcze nad półkoszami dziobowymi – „pełny” kosz nie wchodzi w rachubę ze względu na głęboki luger grota.

Żagle lugrowe z pełnymi listwami to dobre rozwiązanie – pracowały znakomicie. Choć przy słabych wiatrach talie szotów trzeba luzować „ręcznie”, przy silniejszych wiatrach obsługa żagli nie wymaga wielkiej siły. Trzeba oczywiście pilnować porządku z metrami lin w małym kokpicie – na morzu nie jest to uciążliwe, pewnie gorzej było by na śródlądziu, gdzie w krótkich odstępach czasu trzeba odkładać hals za halsem. Jacht idzie ostro do wiatru; należy jednak pamiętać, że płótna nie łopocą i jachtem można bardzo efektownie stać ostro do wiatru. Głęboki luger grota (róg halsowy przed masztem) „wzbogaciłem” krótkim bomikiem, by mocno napięć krawędź natarcia. Dość długo walczyłem jednak z fałdą na grocie. Wreszcie po kilku godzinach prób Krzysztofowi Mnichowi udało się znaleźć satysfakcjonujące nas ustawienie zespołu bloków obciągacza. Niechybnie jednak trzeba wymienić fały i liny obciągaczy (róg halsowy bezana – luger płytki – też jest w takowy wyposażony) na „mniej elastyczne”.

Reasumując. Jeszcze w tym sezonie będę się starał dojść do ładu z silnikiem. Grzechem było by przerwać tak interesujący eksperyment. Po pierwsze zrobię doprowadzenie powietrza do gaźnika z zewnątrz, by dotlenić karburator. Po drugie zerwę izolację z “czarnego tworzywa odpornego na temperaturę” (rura jest okręcona specjalną tkaniną izolacyjną i – dla estetyki – ową czarną taśmą, która w okolicy kolektora wydechowego na odcinku ok 40-50 cm “nie dała rady”) i zaizoluje ten odcinek drugą warstwą tkaniny. To powinno zlikwidować „efekt parowca”.

W przyszłym sezonie RAGTIME dostanie nierozciągliwe fały, nowe wentylatory i chrapy z rur kwasoodpornych w wentylatorowi, które będzie można szczelnie zamykać korkami. Zmniejszę tym samym liczbę połączeń rurociągów i wyeliminuję klapkę zamykającą „na szczelnie” wyciągi. System jednak pozostanie niezmieniony – sprawdził się podczas wycieku paliwa z nieszczelnego zbiornika rozchodowego. Jestem przekonany, że każdy drewniany jacht kabinowy powinien mieć podobny system wentylacyjny, bez względu czy wewnątrz „stoi” diesel, czy na rufie wisi silnik zaburtowy. Przedłuży to żywotność konstrukcji. W RAGTIMIE można było zamknąć się „na głucho”, a i tak nie było duszno czy parno. W planach była, i jest nadal, bateria słoneczna zasilająca wentylatory, tak by układ działał non-stop (nawet po odłączeniu akumulatora). Zainstaluję także łatwo dostępny „hebel” do odcinania prądu, bez konieczności zdejmowania klemy z akumulatora. Pojawią się jeszcze kaptury uszczelniające na opętniki, klasyczne rurowe odpływy wanny kokpitu, korki spigatów w burtach, zamki do skajlajtu i klapy zejściówki (dotychczas były zamykane pasami), wspomniany stół nawigacyjno-konsumpcyjny, pokrowce na materace, a być może i półkosze dziobowe… No jest jeszcze tego trochę, ale satysfakcja jaką daje żeglowanie RAGTIMEM dodała mi skrzydeł po 5-letnim okresie budowy, a poza tym, modernizowanie ukochanego jachtu to ogromna przyjemność… A teraz przed nami (mam nadzieje) jesienne rumakowanie na RAGTIMIE!

Dane techniczne:

długość 5,00 m

szerokość 1,90 m

zanurzenie 0,85 m

wyporność 1150 kG

balast 400-475 kG

powierzchnia żagli 15 m2

Więcej informacji o jachcie RAGTIME >>>

fot. Katrzyna Szatkiewicz, Krzysztof Krawczyński, Stefan Ekner

Tags: budowa jachtu, jacht morski, jacht turystyczny, jachty drewniane, jachty z drewna, wybrzeże Bałtyku

Category: Spis treści, Na wiatr

Komentarze (0)

Trackback URL | Comments RSS Feed

Brak komentarzy.

Zostaw komentarz

WP Like Button Plugin by Free WordPress Templates