Operacja Starlight część 3
Autor: Tomasz Robakowski
Przygotowania do poszywania
Katamaran jak sama nazwa wskazuje to żaglówka z dwoma pływakami. Dwa pływaki i żaglówka… To nie może być małe, oczywiście tak rozumiany rozmiar jest pojęciem względnym, ale jeśli chodzi o zabudowę sklejkowa, to można ze spokojnym sumieniem stwierdzić, że to jest duże. Ale do czego zmierzam? Chodzi o rozmiar płyt do poszywania kadłuba; dostępna w handlu sklejka występuje w arkuszach 125cm x 250cm, a do poszycia jednego kadłuba potrzeba dwóch płatów 500x70cm, więc bez łączenia (na ukos) się nie obędzie. No i miałem świadomość, że w związku z dostępna “rozmiarówką” będę potrzebował takich płyt osiem, co oznacza że w ramach odpadów zostanie mi osiem płyt 250x55cm. Podszedłem do zadania systemowo, najpierw sprawdziłem jaka sklejka będzie najlepsza. Źródła powiedziały że najlepsza sklejka to sklejka szkutnicza. Potem sprawdziłem gdzie można ją kupić. Producent w Piszu oferuje fantastyczną sklejkę, ale transport jest drogi, co podwaja koszty. Znalazłem dostawcę w okolicy mego miejsca zamieszkania, jednak nie udało mi sie tam dodzwonić, mail również pozostał bez odpowiedzi. Nie zrażony przeciwnościami losu, powędrowałem na standardowy obchód pobliskiego marketu budowlanego, akurat tak się szczęśliwie złożyło, że “na stolarni” piła wyjątkowo działała, a na składzie było w bród sklejki o grubości 4 mm. Co prawda była to sklejka suchotrwała a nie szkutnicza, ale pan “piłowy” powiedział, że nie ma problemu żebym zakupił osiem płatów o wymiarach 70x250cm, tak więc po 30 minutach wyjachałem z marketu z przyciętymi na wymiar płytami, a market budowlany pozostał z ośmioma niechcianymi przeze mnie resztkami. Załadowałem towar do samochodu i przywiozłem do mojej przydomowej szkutni. Kiedy ochłonąłem ze szczęścia związanego ze zdobyciem w tak prosty sposób materiału na poszycie zacząłem nastawiać się psychicznie do łączenia płatów sklejki. Do tej pory miałem doświadczenie w łączeniu listew i desek, gdzie szerokość spoiny nie przekraczała 15 cm. W przypadku poszycia długość spoiny wynosiła 70 cm. Zasada ta sama, jednak technicznie ukosowanie wygląda zupełnie inaczej. Różnica polega na wspomnianej już szerokości ukosowanego elementu, a także na tym że materiał ma tylko 4 mm grubości, co przy ukosowaniu 1:10 oznacza obróbkę na odcinku 4 cm. Pomyślałem (tym razem nie dzwoniłem do Stefana) – i wymyśliłem. Oczywiście rozwiązania były dwa: jechać do sprytnego stolarza, który mi to załatwi w 10 minut i skasuje połowę wartości sklejki za usługę (no może mniej), lub zrobić to samemu i być bogatszym o doświadczenie. Wybrałem to drugie. Używając prostego przyrządu/pochylni wykonanej z dwóch listewek oraz górnowrzecionowej frezarki z frezem palcowym, opędziłem osiem kawałków sklejki w godzinę.
Następnie dzień po dniu kleiłem poszczególne płachty. Nie spieszyło mi się. Mogłem to wszystko wykonać za jednym razem, ale najpierw chciałem zobaczyć co wyjdzie z pierwszego klejenia. No i mogłem sie delektować, moimi drobnymi sukcesami. Mniej więcej po tygodniu miałem już cztery płaty sklejki o długości około 500 cm. Mając gotowy materiał do poszywania byłem w stanie naocznie stwierdzić, że to faktycznie zmieści się w moim garażu. Mogłem przystąpić do rysowania poszycia na sklejce. Instrukcja była tak prosta, że obawiałem się haczyka. Uzbrojony w calówkę, sznurek, długi liniał i ołówek przystąpiłem do wyznaczania poszycia. Haczyka nie było – to było proste. Praca nabierała tempa. Wszak widziałem już wyrysowany kształt poszycia. Pozostało to wyciąć.
Na tym etapie prac również nie odnotowałem żadnych wpadek, wytrasowane kształty wyciąłem zwyczajna ręczną wyżynarką, a brzegi wyrównałem papierem ściernym. Teraz już wiedziałem, że zbliża się to co nieuchronne. Już niedługo te płaskie arkusze sklejki zamienią się w piękny, wyśniony, zwinny i szybki katamaran – a w garażu przez długi czas nie będzie miejsca na nic innego.
Category: Spis treści, Budowa jachtu, Porady
Komentarze (0)
Trackback URL | Comments RSS Feed
Brak komentarzy.