Mak nasz znak
Autor: Radosław Werszko
Wiosną 1974 roku, po dwóch latach starań, zmiana przepisów wprowadzająca możliwość pływania na łódkach do siedmiu metrów kwadratowych żagla bez konieczności posiadania patentu była właściwie przesądzona i pokonywano już tylko ostatnie biurokratyczne przeszkody. To była rewolucja, bo wcześniej “w trosce o bezpieczeństwo obywateli” do prowadzenia choćby najmniejszej łódki trzeba było mieć stopień sternika, a żeglarz mógł pełnić jedynie funkcję tak zwanej wykwalifikowanej załogi. Głównym inicjatorem tych zmian był Stefan Wysocki – publicysta, sędzia regatowy i niestrudzony popularyzator żeglarstwa, autor kilku żeglarskich podręczników. Potrzebna była jeszcze odpowiednia łódka. Nie brakowało już wtedy doskonałych projektów małych łodzi. Były Myszki Plucińskiego, Pessimist Workerta, Mini Patalasa czy Żagielek Strzeleckiego, żadna z nich nie była jednak produkowana przemysłowo i na dostatecznie dużą skalę. Potrzeba było czegoś prostego, niezbyt drogiego i koniecznie produkowanego masowo.
Łódkę taką zaprojektował Henryk Jaszczewski, a produkcji podjął się niezbyt kojarzony ze szkutnictwem FOTO-PAM z Augustowa, który jednak miał już wtedy pewne doświadczenia w produkcji sklejkowych kajaków i listewkowych Omeg, choć wcześniej produkował pamiątki i szkolne drewniane piórniki. Podobno właśnie na trasie Warszawa – Augustów Wysocki z Jaszczewskim wymyślili nazwę Mak, charakterystyczny znak na żaglu w postaci czerwonego, rozwiniętego kwiatka oraz hasło “Mak nasz znak”. Wkrótce określenie “maczek” będzie przez szereg następnych lat utożsamiane z każdą małą łódką.
Ważną okolicznością narodzin Maka był związek z telewizją. Wysocki wystarał się o cotygodniowy odcinek w Informatorze Turystycznym, gdzie mówił o nowych możliwościach żeglowania bez patentu. Wystarczyło mieć popularną wtedy i łatwą do uzyskania kartę pływacką, potwierdzającą umiejętność pływania. Zaprezentowano także Maka, którego można było kupić gotowego lub w zestawie do samodzielnego montażu. Po pierwszym programie redakcja otrzymała ponad tysiąc listów od zachwyconych potencjalnych żeglarzy, zainteresowanych nową formą pływania i posiadaniem pokazanej łódki.
Mak był prostym w konstrukcji, prawie płaskodennym ketem zbudowanym ze sklejki łączonej na wzdłużnikach, z komorami pływalnościowymi w dziobie i na rufie, z wnęką na niewielki ekwipunek, wąskimi półpokładami i drewnianym gretingiem na dnie kokpitu. Szybrowy miecz i ster bez podnoszonej dla uproszczenia płetwy były wykonane z grubej sklejki. Nowością był sposób mocowania żagla do wolnostojącego, drewnianego masztu – za pomocą rękawa. Rękaw był zaszyty u góry, nie było więc możliwości ani postawienia, ani zrzucenia żagla na wodzie. Grota naciągało się na maszt na brzegu, a potem maszt razem z żaglem wtykało w gniazdo na pokładzie.
Opływany wiosną 1974 roku prototyp prezentował się bardzo dobrze. Zbudowany został przez najlepszych fachowców z FOTO-PAM-u, a uszycie żagla zlecił u dobrego żaglomistrza sam konstruktor. Łódka była szybka, przyjemna w prowadzeniu i ogólnie bardzo udana. Paradoksalnie jednak, początkowy wielki sukces Maka (przez pierwsze trzy lata zbudowano pięć tysięcy sztuk) stał się źródłem jego klęski. Realia gospodarki państwowej tamtych czasów, brak konkurencji i nieograniczony popyt doprowadziły do tragicznego załamania się jakości. Wkrótce, właśnie za sprawą niedbałego wykonania, o Makach zaczęto mówić źle. Producentowi zależało jedynie na liczbie wyprodukowanych sztuk, montaż łódek podzlecano często przypadkowym, zupełnie nie przygotowanym do tego wykonawcom, a odbiorcom, którymi stały się domy wczasowe i działy socjalne zakładów pracy, i tak było wszystko jedno. Wkrótce miała też nadejść nowa epoka… łodzi z laminatu.
Z najmniejszym z Maków, bo Henryk Jaszczewski narysował jeszcze cały szereg większych jachtów nazwanych Mak (z cyfrowym oznaczeniem długości), wiąże się także pewna zagadka. Ten produkowany w Augustowie jacht, określany także jako Mak 303, ma podawaną różną długość: 2,9 m lub 3,03 m, a na rysunkach z różnych źródeł pokazywana jest nieco inna sylwetka z boku i zdecydowanie inny obrys kokpitu w widoku z góry. Konstruktor nie potrafił lub nie chciał wyjaśnić mi tej zagadki.
długość całkowita 2,90 m lub 3,03 m
szerokość około 1,35 m
powierzchnia grota 5 m2
masa kadłuba 40-45 kg
załoga 1-2 osoby
fot. Mirosław Werszko, 1979 rok
rys. Radosław Werszko
Category: Spis treści, Technika
Komentarze (0)
Trackback URL | Comments RSS Feed
Brak komentarzy.