kacza historia część 2
Po ostatnich tygodniach „żeglowania po internecie” w poszukiwaniu informacji o konstrukcji, planów, zdjęć i wrażeń z rejsów nadszedł wreszcie czas, by zweryfikować zdobytą wiedzę na wodzie. Kilka najpilniejszych prac, szybkie taklowanie i ruszamy.
Zadanie mamy ambitne jak na dziewiczy rejs. Musimy przestawić Kaczuchę dokładnie na drugi koniec Jamna, na przystań mieleńskiego „Trampa”. Ruszamy ostrożnie, bo przed nami sporo wody, na której potrafi się szybko i solidnie rozwiać, a zachowania mojego WAHOO mogę się na razie tylko domyślać. Płynąc, wsłuchuję się w charakterystyczne odgłosy wydawane przez fał miecza wpadający w rezonans, obserwuję zachowanie kadłuba w szkwałach i na fali, nieustannie wszystkiego doglądam starając się uprzedzić ewentualne niespodzianki. Na szczęście obywa się bez żadnych problemów.
Następnego dnia Kaczka, a wraz z nią my, przechodzi prawdziwy chrzest bojowy. Wieje solidna czwóreczka, która w szkwałach dociera i do sześciu. Nasz wiatromierz coraz częściej odnotowuje porywy rzędu 22-24 węzłów, a powierzchnia jeziora poprzecinana jest bruzdami coraz większych fal przeplatanych z równoległymi pasmami piany. Podczas gdy Tanga i inne wielkoludy „walczą” maksymalnie zarefowane, najmniejszy na jeziorze jacht, na pełnych, powiększonych w stosunku do projektu, żaglach dzielnie przeskakuje kolejne fale. W swoim żółtym, dakronowym ubranku wygląda przy tym na tyle ciekawie, że budzi zainteresowanie przepływających jednostek, co owocuje kilkoma malowniczymi zdjęciami.
Co prawda jazda w takich warunkach przypomina ujeżdżanie dzikiego konia i wymaga dużo skupienia oraz uwagi przy sterowaniu, natomiast frajda płynąca z takiej żeglugi jest ogromna. Niezbędne tylko okazują się wodoodporne kurtki, gdyż załogant co jakiś czas bierze na siebie wiadra wody, trochę nieświadomie odbierając przy okazji porcję przeznaczoną dla sternika.
Największym problemem przy sporym wietrze okazało się pomieszczenie nas w maleńkim kokpicie oraz przemieszczania się przy zwrotach z burty na burtę, tak by nie zaplątać się przy tym całkowicie w talię grota. Postanawiam rozwiązać ten problem przy najbliższej okazji przenosząc mocowanie talii na nok bomu, a drugi koniec na rufę, całkowicie uwalniając tym samym kokpit od zamiatających wszystko po drodze szotów. Do najpilniejszych prac zaliczam również wymianę wszystkich listew grota oraz szotów foka na cieńsze aby lepiej trzymały się w przeznaczonych dla nich knagach rowkowych. Kolejny rejsik to samotny trawers jeziora, również przy “świeżym” wiaterku. Stawiam mniejszego grota i dużego – hmm, słowo „duży” dziwnie przy Kaczuszce brzmi – foka i… Nabieram coraz większego zaufania do konstrukcji.
Na krótkich, zazwyczaj weekendowych wypadach szybko minął sezon. Poznawaliśmy się wzajemnie. Nasze możliwości, potrzeby i oczekiwania. Mimo użytkowania w różnych warunkach pogodowych jachcik ani razu mnie nie zawiódł. Duża w tym na pewno zasługa poprzednich właścicieli, którzy bardzo o niego dbali. Zrzucany na wodę późną wiosną, przez lato pływał z młodzieżą po Jezioraku, a przez jesień i zimę przechodził pełen przegląd konserwacyjny w ramach prac bosmańskich dla późniejszych użytkowników.
W stosunku do oryginalnych planów autorstwa Witolda Tobisa ten egzemplarz, przez lata użytkowania doczekał się kilku zmian. Na dziobie dorobiony został solidny bukszpryt, a z olinowania stałego usunięto achtersztag. Maszt trzymany jest aktualnie dwoma parami want, z których jedna przesunięta została w stronę rufy. Dzięki tym zabiegom udało się powiększyć powierzchnię żagli dodając do zestawu małą genue i większego grota na dłuższym bomie. Spowodowało to ożywienie Kaczuszki na lżejszych wiatrach i większą możliwość doboru żagli w zależności od jego siły. Prawdopodobnie, aby ułatwić podchodzenie do płytkich brzegów, skrócony został zewnętrzny balast. Pozostawiono około 40-centymetrowy falszkil, a lekki miecz zastąpiono około 40-kilogramowym mieczem stalowym. Uzyskano w ten sposób podobną masę całkowitą balastu – ok. 150 kg – zmniejszając zanurzenie minimalne.
Ciekawie rozwiązana jest konstrukcja miecza. Chowany jest w falszkilu pod kadłubem, a stalowy fał miecza poprowadzony jest rurą do kokpitu i blokowany w trzech położeniach za pomocą „koralików” na stalówce. Dzięki temu i tak niewielka kabinka pozbawiona została zawalidrogi w postaci skrzynki mieczowej, a prostota mocowania fału skutecznie wyklucza niemiłe niespodzianki w postaci spadania z bębna czy zacinania się. Przypadłości takie powszechnie spotyka się chociażby na popularnym Orionie, a potrafią skutecznie popsuć każdy rejs.
Również ster mocowany jest inaczej niż w oryginale, bo na pawęży, na trzech zawiasach (2 bolce na pawęży i trzeci na stalowym skegu).Generalnie wszystko sprawia tutaj wrażenie pancernego. Solidne knagi i półkluzy, metalowe hand-relingi, a efekt pogłębia jeszcze masywna, stalowa listwa odbojowa. Jednym słowem: mały, wielki jacht…
Podsumowując pierwszy sezon na nowym akwenie – zgodnie z założeniami konstruktora i opiniami innych użytkowników Kaczuszka okazała się jachtem nad wyraz dzielnym. Nie jest to demon prędkości. Przy wiatrach do 2o B porusza się bardzo niemrawo i dopiero podmuchy 3-4o B potrafią jacht trochę ożywić. Duża ilość balastu i stosunkowo niewielka powierzchnia żagli sprawiają, że przy silniejszych wiatrach żegluje bardzo bezpiecznie, choć przy większej fali dość mokro. Za sprawą braku skrzynki mieczowej kabina jest dość obszerna i 2 osobom zapewnia minimum wygód – oczywiście proporcjonalnie do długości łódki.
Za każdym razem, gdy podziwiam kształty kadłuba nie mogę się pozbyć wrażenia, że gdyby go proporcjonalnie powiększyć wyszedłby z tego rasowy i dzielny, mały jachcik morski. Nie wiem też, czy przypadkiem inna bardzo chwalona konstrukcja pana Tobisa jaką jest Giga nie jest właśnie taką większą siostrą mojej Kaczuszki. Wiem natomiast na pewno, że w tym roku postaram się ją doposażyć w pantograf, silnik oraz kilka innych niezbędnych elementów i jak tylko czas pozwoli, a pogoda dopisze spróbujemy wspólnie przedostać się na wody nieco większe, nieco bardziej słone …
Dane techniczne jachtu Kaczuszka:
długość 5,00 m
szerokość 1,80 m
zanurzenie 0,50 m
powierzchnia żagli 11 m2
Zdjęcia pochodzą z archiwum autora
Category: Spis treści, Na wiatr
Komentarze (0)
Trackback URL | Comments RSS Feed
Brak komentarzy.