zmiana wachty na Mini

| 24/04/2006 | 0 Komentarzy

Autorzy: Piotr Czarniecki, Radek Kowalczyk

Radek:

Poznaliśmy się z Piotrem tuż przed targami „Wiatr i Woda”. Piotr zapracowany i nieco zmęczony składał swoje Mini przed halą targową warszawskiego Expo. Pojawił się problem z postawieniem 12-metrowego masztu. Zadzwonił do mnie z prośbą o pomoc. Nie trzeba było dwa razy powtarzać. Kilka chwil później byłem na miejscu. Nie było czasu na kurtuazyjne rozmowy, od razu wzięliśmy się do pracy. Można powiedzieć, że poznaliśmy się w pracy. Podnośnik targowy okazał się zbyt niski. Zrobiło się trochę nerwowo, bo już nazajutrz otwarcie, a maszt ciągle na ziemi. Z pomocą przyszli dobrzy ludzie, pożyczyli też sprzęt. W ferworze walki minął wieczór i dzień następny. Na spokojnie, przy kawie usiedliśmy dopiero w targową sobotę. Opowiedziałem o swoim projekcie, planach startów, Piotr o swoich. Fajnie się rozmawiało, w końcu dążymy do tego samego. Niewiele też różniły się nasze projekty.
Efektem kilku spotkań i beczki kawy były plany wzajemnej pomocy i wsparcia. Pomogę w przygotowaniach, a Piotr potrzebuje załogi na regaty załogowe. To z kolei pozwoli mi na opływanie się z Mini. Nakreśliliśmy plany na najbliższe miesiące.

Targi minęły. W poniedziałek ponownie wspólnie biegaliśmy przy maszcie. Tym razem te same ruchy, tylko w drugą stronę. Po 2 godzinach walki maszt legł na ziemi. Na następne dni Piotr zaszył się w stoczni by kończyć kadłub, ja zająłem się papierami. Przynajmniej tyle mogłem pomóc. Wydzwaniałem co chwila z zapytaniem o dane do rejestracji. Piotr odpowiada i zdaje relacje z postępu prac: miecze, balast… Dzwonię nazajutrz i słyszę, że nie możemy rozmawiać, bo Piotr w szpitalu. Czekam na telefon, ma oddzwonić….

 

Jacht eksponowany był na targach Wiatr i Woda

Jacht eksponowany był na targach Wiatr i Woda 2006

Piotr:

Dzwonię do Radka. Wczoraj nie mogłem rozmawiać, bo dzień spędziłem na oddziale szpitalnym. Gdy kleiłem skrzynkę mieczową. Coś we mnie poszło, coś nie tak. Dzień później to samo. Żona namówiła mnie na wizytę u lekarza. Później kardiolog. Wyrok: „chłopie albo jedziesz dalej tym tempem, albo będzie źle”. Jednym słowem albo wóz albo przewóz. Cała budowa i załatwianie wszystkich spraw ostro odbiło się na moim sercu.

Jednak wycofanie w tym momencie było absolutnie wykluczone, w stosunku do sponsorów i do samego przedsięwzięcia. Wielu ludzi pisało do mnie, że w końcu ktoś nie bije piany, a tu taki problem. Myślałem, co mogę zrobić by nie zmarnować ogromu ciężkiej pracy, pomocy życzliwych sponsorów i wszystkich tych, co mi wirtualnie pomagali pisząc maile. Spotkaliśmy się z Radkiem wieczorem. Rozmawialiśmy długo o sytuacji i o tym, co można by dalej zrobić. Radek chciał płynąć swój pierwszy MiniTransat na łodzi seryjnej, a dopiero potem przesiąść się na „Proto” – takie z najwyższej półki, z węgla i kewlaru. Wszelkie Przygotowania, jakie poczynił do tej pory były ukierunkowane na organizację projektu właśnie w takim kształcie. A teraz siedzimy nad moją łodzią i zastanawiamy się jak pogodzić obie wizje. Temat nie łatwy.

Po kilku spotkaniach doszliśmy do konkluzji: „Oddam Mini w bardzo dobre ręce” – w ręce Radka i ludzi, którzy mu w przygotowaniach pomagają. Moje Mini pojedzie beze mnie, ale za to pojedzie. Wiem, że nie ma właściwszej osoby od Radka, by doprowadzić projekt do końca. Radek dużo wie o samych regatach, o koniecznych przygotowaniach, jest też żeglarzem z odpowiednim stażem. Zawodowo zajmuje się prowadzeniem projektów, więc i sfera organizacyjna też ok. A ja ile będę mógł, tyle pomogę. Serce się kraje, że to nie ja popłynę, ale co zrobić? Zdrowie nie wybiera. Cieszy jednak fakt, że Radek da sobie radę wyśmienicie. Nie działa w pojedynkę i to też wielki plus. Ma za sobą ludzi pomagających przy poszczególnych klockach całej układanki. Szczegóły na www.ocean650.com

Radek: (Projekt „Ocean 650”) będzie dalej działał. Przejmuje kadłub i cały osprzęt, który dostarczyli sponsorzy. Ja pomagam w dokończeniu jachtu i przygotowaniach do regat. Liczymy na dalszą pomoc dobrych ludzi, to dzięki nim to przedsięwzięcie zadziała.

Bez nich nie wiele by było: Pisz Sklejka, MAST, Olivia, Henri Lloyd, Sail Service, Bakista, Eljacht.
Projekt wspierają także: Magazyn „Jachting”, Radio Szczecin, www.sail-ho.pl, www.port21.pl, Miasto Szczecin

fot. Michał Napartowicz, Piotr Czarniecki

Tags: Mini 650, Mini Transat, jacht morski, jachty drewniane, jachty z drewna, klasa regatowa

Category: Spis treści, Na wiatr, Technika, Budowa jachtu, Porady

Komentarze (0)

Trackback URL | Comments RSS Feed

Brak komentarzy.

Zostaw komentarz

WP Like Button Plugin by Free WordPress Templates