żeglarska toaleta
Autor: Radosław Saniewski
Przez wieki pływania po morzach i oceanach nikt nie zawracał sobie głowy wygodą. Potrzeby fizjologiczne załatwiano wprost do wody. Nie było to co prawda zbyt eleganckie, ale zawsze skuteczne, a o to chodziło. I choć zdarzały się przypadki, że w czasie tych intymnych czynności wysoka fala porywała śmiałka – było to ryzyko wkalkulowane w marynarski fach.
Z czasem konformizm pojawił się także wśród żeglarzy. Co spowodowało instalowanie łazienek na jachtach? Zwykła wygoda, załogi mieszane, moda, a może pierwsi milionerzy i nowobogaccy? Chyba tym ostatnim powinniśmy zawdzięczać przeniesienie toalet także na jednostki pływające – miejmy wszak na uwadze, że nawet dziś łodzie służą im do organizowania kameralnych spotkań ze znajomymi, spędzania miłych wieczorów na przystaniach oraz – wyjątkowo, przy sprzyjających warunkach – do weekendowego rejsu w pobliżu portu. Nie za daleko jednak – tak by zostać zauważonym, ale zauważonym przecież – proszę wybaczyć dosadność – nie ze spuszczonymi spodniami. Ci z czytelników, którzy mieli okazję spędzić nieco czasu w portach, niezależnie od miejsca na kuli ziemskiej, wiedzą, że powyższe uwagi nie są ironią, lecz wynikiem obserwacji, który został natychmiast wykorzystany przez budowniczych jachtów.
Sama łazienka natomiast, jej wielkość – i co z tego wynika – wygoda użytkowania, jest ściśle związana z wielkością jednostek. Na statkach pasażerskich, promach, bądź jachtach luksusowych, wchodząc do łazienki, możemy w ogóle nie zorientować się, że jesteśmy na wodzie. Duże pomieszczenia, ekskluzywne materiały: najlepsza glazura, ceramika, marmury a nawet corian. Pozłacane baterie, dyskretne oświetlenie, doskonała wentylacja – wszystko w najlepszym guście, projektowane i wykonane nie przez szkutników, lecz przez designerów i projektantów wnętrz.
Oddalając się jednak od przepychu i luksusu, przenieśmy się na mniejsze jednostki, gdzie ograniczona przestrzeń jest coraz bardziej podporządkowana funkcji, a wszelkie wymiary zmniejszone są do minimum wymagań ergonomicznych. Tu już nie mamy do czynienia z łazienką. Od tej pory jest to kingston. Nieduży WC z umywalką, za ścianą prysznic. Często jest to nawet jedno pomieszczenie: podłogę stanowi brodzik, nad głową natrysk, przed nami muszla toaletowa, a obok szczątkowa umywalka. Przy misce ustępowej ręczna pompka, pobierająca przy spłukiwaniu wodę zaburtową i również za burtę odprowadzająca nieczystości. Cała przestrzeń wielkości jednej trzeciej typowej łazienki w bloku, a i tak chwilowo jest tu sporo miejsca, bo właśnie nie suszą się mokre sztormiaki.
Przenieśmy się na Mazury, gdzie większość łodzi ma długość ok. 7 m. Na tych jeszcze większych spotkać można toaletę a nawet prysznic – świadczące o zamożności posiadacza łodzi. Generalnie jednak, kingston, często spotykany na morzu – na śródlądziu praktycznie nie występuje. Wnętrza jachtów są przeważnie jednoprzestrzenne, w zależności od sytuacji stają się więc tym, czego wymaga potrzeba. Nocą zamieniają się w sypialnie, w godzinach posiłków w kuchnie i jadalnie, a wieczorem lub w czasie deszczu w klubo-kawiarnie i mini-puby. Coraz częściej znajduje się też miejsce dla wydzielonej łazienki. Maleńkie, przenośne toalety chemiczne, dające się zmieścić pod kokpitem lub którąś z koi, zdobywają coraz większą popularność. Zwłaszcza, że od kilku lat mówi się o wprowadzeniu przepisu, na podstawie którego mają się one stać obowiązkowym wyposażeniem łodzi kabinowych w Polsce.
Dosyć zabawne wydaje się samo korzystanie z takich urządzeń na niewielkich łodziach. Najpierw trzeba wyprosić resztę załogi na zewnątrz, zamknąć się w środku, następnie wysunąć WC ze schowka, po czym można przystąpić do czynności zasadniczej. Po wszystkim należy jeszcze przewietrzyć wnętrze i można już wołać załogantów z powrotem.
Jednak niepodważalną zaletą tych prostych urządzeń jest zachowanie czystości w miejscach cumowania, higiena oraz komfort psychiczny – świadomość, że w tej intymnej sytuacji, pod ślicznym świerkiem, nie pojawi się obok nas sąsiad ponaglony podobną potrzebą. Niewielkie (od 34 na 38 cm i wysokości 38 cm) urządzenia, wykonane z trwałego tworzywa sztucznego, składają się z dwóch głównych części: górnej – stanowiącej połączenie miski ustępowej i zbiornika na czystą wodę oraz dolnej – przenośnego zbiornika na zanieczyszczenia. Do tego pompka ręczna do spłukiwania oraz specjalny, szybko ulegający rozkładowi papier toaletowy a także odpowiednie środki chemiczne. Wspomagają one rozkład nieczystości, zapobiegają powstawaniu nieprzyjemnych zapachów, a także czyszczą i dezynfekują muszlę toaletową.
Toalety te są oczywiście szczelne, dzięki czemu nie musimy obawiać się o ich zawartość w czasie przechyłów. Pamiętajmy jednak, aby zbiornik z nieczystościami po napełnieniu opróżniać jedynie do kanalizacji w toaletach portowych (w niektórych znajdują się miejsca specjalnie do tego celu przeznaczone). Kilka lat temu byłem świadkiem zdarzenia, gdy nad Śniardwami o bladym świcie z pięknego jachtu wylano zawartość takiego WC prosto w krzaki, po czym beztrosko odpłynięto. Żenujący był brak myślenia i jakiejkolwiek świadomości ekologicznej, nie wspominając już o estetyce miejsca, w którym pozostałe załogi miały rano zjeść śniadanie.
Toalety chemiczne możemy wykorzystywać nie tylko na jachtach. Doskonale nadają się do przyczep i samochodów kempingowych, domków letniskowych oraz innych pomieszczeń bez stałej instalacji sanitarnej. W zależności od producenta, wyposażenia i wielkości, ceny toalet zaczynają się już od 270 zł, zaś komplet akcesoriów (4 rolki papieru toaletowego, litrowa butelka płynu do utylizacji – wystarczająca 4 osobom na. 6 tygodni oraz płyn dezynfekujący dodawany do wody) kosztuje ok. 48 zł. Wydaje się to niewielką ceną za komfort, higienę i poczucie czystości.
Tym, którzy spędzają urlop na Mazurach i nie mają ani luksusowych jachtów, ani nawet chemicznego WC, pozostaje korzystanie z usług toalet portowych, bądź zestaw tworzący łazienkę minimum: szczoteczka do zębów i saperka.
P.S. Golimy się w domu, po powrocie z urlopu.
Artykuł pochodzi z serwisu architektonicznego http://www.wnetrza.cad.pl
fot. Sunreef Yachts, Thetford
rys. autor
Category: Spis treści, Technika, Budowa jachtu, Porady
Komentarze (0)
Trackback URL | Comments RSS Feed
Brak komentarzy.