w poszukiwaniu “doskonałości”…
W niedawnej publikacji Pana Radosława Werszko znalazły się delikatnie wplecione akcenty, które zmusiły mnie do pewnych przemyśleń, a w konsekwencji do pewnej dygresji, którą chciałbym się podzielić z czytelnikami Port21.pl.
Żeglarstwo może być traktowane jak jedna z dyscyplin sportu. Piłkarz, kopiąc piłkę, nie zastanawia się z reguły w jaki sposób piłka jest wykonana. Zamiast myśleć o technologii produkcji piłek, koncentruje się na strzeleniu bramki, bo o to chodzi w tym sporcie. Tak samo żeglarz – sportowiec czerpie z żeglarstwa oczywistą przyjemność. I to niezależnie od tego, czy myślimy o żeglarstwie regatowym, czy o “szuwarowo-bagiennym”, będzie to przyjemność związana z żeglowaniem. Łódka, taka czy inna, będzie w takiej sytuacji mało istotna, czy będzie ładna, czy brzydka, czy elegancka, czy kiczowata, jest to w sumie bez znaczenia, bo przyjemność z żeglowania będzie jednakowa. Czy będzie to “cytrynowy kot”, czy “malinowy pies”, zawsze będzie to tylko przedmiot, instrument służący uprawianiu żeglarstwa.
Można też inaczej. Ktoś, kto latami buduje własną łódkę, potrafi się temu zajęciu poświęcić, zaangażować do tego stopnia, że ze swoim dziełem wiąże się emocjonalnie. Stopień takiej zażyłości może być różny, zależny od poziomu szaleństwa budowniczego. W skrajnym przypadku traktuje on swoją łódkę jak ukochaną dziewczynę. Czy poziom tego uczucia zależy od tego, czy łódka jest piękna, czy też wręcz przeciwnie? Wątpię. Piękno, jak wiadomo, rzadko bywa pojęciem obiektywnym, a z drugiej strony miłość bywa ślepa i nie zna czegoś takiego, jak “sprawdzone, klasyczne rozwiązania”.
Po co o tym piszę? Wcale nie po to, żeby obnosić się ze swoim szaleństwem. Nie po to również, żeby się chwalić, iż wierzę w żeglarskie przesądy, a o mojej doskonałej łódce nigdy nie powiem, ani nie pomyślę inaczej, niż “Ona”.
Piszę o tym, bo wiem, że myślących podobnie jest więcej. Całkiem możliwe, że jesteśmy “sprawni inaczej”, a nasze kiczowate łódki w zestawieniu z klasycznymi arcydziełami mogą kogoś przyprawić o ból zębów. Jednak wszystkich nas łączy pasja, czy to żeglarska, czy to szkutnicza, czy jakakolwiek inna i przez nią zasługujemy raczej na szacunek, niż na wzgardę i politowanie.
fot. Krzysztof Kozerski
Category: Spis treści, Na wiatr, Mesa
Komentarze (0)
Trackback URL | Comments RSS Feed
Brak komentarzy.