Twister 30 – inną drogą

Robert Rogiński, obdarzony lekką ręką włoskich stylistów, sprawia wrażenie, że wszystko przychodzi mu niezwykle łatwo. Podglądając nowinki z szeroko rozumianego jachtingu nie ogranicza się do kanonów żeglarstwa – wybiera gadżety, które modnie ubarwiają jego projekty- prowokująco przymyka oko na tradycje i przyzwyczajenia. Podkreślę: projekty spełnione – fizycznie wyrzeźbione w tworzywie – w odróżnieniu od futurystycznych mrzonek, które zaczynają i kończą żywot w folderach reklamowych.

Nie można jednak bezkarnie tworzyć mitu… Jachty Roberta obok skutecznego efekciarstwa są owocem zderzenia własnej wizji z dogłębną krytyczną lekturą Światłych Mistrzów, mrówczą pracą w 3D i dziesiątkami mozolnych prób modelowych weryfikujących założenia. W naturze…

Po sukcesie swojej pierwszej łódki mógłby w spokoju i dostatku odcinać kupony nie łamiąc szablonów. To jednak nie leży w jego naturze. Chce stworzyć sprawny nowoczesny i komfortowy jacht do pływania po płytkiej wodzie. Bez skrzyni mieczowej „psującej” wnętrze. Niewielkie zanurzenie przy zachowaniu stateczności i skutecznej żeglugi na wiatr to jego zmaganie. Tym razem mityczny kamień wtoczył i utrzymał na niezłym poziomie wyznaczonym nazwą: Twister 30. Stąd będzie już łatwiej… O urzeczywistnieniu nowych pomysłów niebawem.

Wnętrze: przestronne i wygodne- wyposażone we wszystko, z czego zwykliśmy korzystać w domu. Mesa rozświetlona „szklanym” dachem. Wyszukana prostota i ergonomia. Zamiast sztorc- i esów- klapy uformowane zamknięcie z ciemnego syntetycznego szkła suwane poprzecznie z autoblokadą w pozycjach skrajnych. Schowane w zabudowie wnętrza. Światło zejściówki odsunięte od osi podłużnej w prawo zgodnie z ciągiem komunikacyjnym. Bardzo wygodne kabiny rufowe uzyskanie dzięki ciekawemu ukształtowaniu ławek i wanny kokpitu.

Kokpit: niezwykle efektowny, parabolicznie rozchylające się ku rufie linie kokpitu zamknięto siedziskiem sternika, przed którym umieszczono kolumnę sterową, pulpit wskaźników i stołowy moduł do „chłodnych trunków”. W prawym boku siedziska „bezkolizyjnie” umieszczono manetki sterujące silnikiem opuszczonym w studzience (pod siedziskiem sternika) z wygodnym dostępem. Pokład: gładki i wielki, o pięknej linii. Trzeba się trzymać sztormrelingów i chodzić po powierzchniach przeciwślizgowych. Chyba, że jest się kobietą żądną słońca – wtedy miejsce spełnienia ogranicza tylko wyobraźnia i punkty podparcia…

Założenia: kadłub o smukłych wodnicach zapewniających skuteczną pracę steru również w przechyle. Powierzchnie zapewniające boczny opór to skośne hydroskrzydła o profilach niesymetrycznych. Ich ukształtowanie powoduje przesuwanie środka bocznego oporu w kierunku nawietrznym w „użytkowym” zakresie przechyłów. Wymagałoby to teoretycznie wielkiej masy hydroskrzydeł. Zachowanie momentu prostującego uzyskano inaczej- redukując we wnętrzu wysoko rozmieszczoną, ciężką zabudowę. Krzywe wyporu dla dużych kątów przechyłu zapewniają prawidłową pracę centralnie umieszczonej płetwy sterowej.

W praktyce: łódka żegluje szybko skutecznie i „przewidywalnie”. Maksymalna prędkość chwilowa uzyskana w teście to 7,6 węzła. Hydroskrzydła obok przeciwdziałania dryfowi wygładzają przepływ wokół kadłuba. Zasilają „dół” powstający na śródokręciu i łódka nie ciągnie za sobą wyraźnych fal dziobowej i rufowej, które rozpraszają wiele energii. Dobranie profili, kątów zaklinowania i skosu skrzydeł rodziło wątpliwości co do pracy nawietrznego skrzydła przy powierzchni wody. Również wielkim znakiem zapytania było zrównoważenie kierunkowe jachtu podczas dynamicznego zanurzania nawietrznej płetwy.  Robert znakomicie odrobił „zadanie domowe”. Krzywe wyporu dla dużych kątów przechyłu zapewniają prawidłową pracę centralnie umieszczonej płetwy sterowej. W praktyce nie odczuwa się na sterze i w szybkości jachtu skutków zmiany przechyłu. Potwierdza to niewielkie pole martwe, które dla jachtu stale zanurzającego śrubę nie odbiega od konkurencji walczącej w przechyłach z nawietrznością. Przy silniejszym wietrze (4 B) i większym przechyle łódka chodzi ostrzej do wiatru niż przy 3 B. Nawietrzna płetwa bezkolizyjnie wchodzi w falę i nie stanowi hamulca.  Pływanie w przechyle wymaga nowych nawyków. Siedzenie na zawietrznej ławce grozi ześlizgiem po parabolicznej zjeżdżalni w kierunku rufy. Stanowisko sternika daje skuteczne podparcie i kontrolę steru w każdej konfiguracji.

Wady: w kokpicie zjeżdżalnia po zawietrznej (wskazane skuteczne przeciwślizgi, lub zmiana ukształtowania ścian kokpitu). Ujemny skos hydroskrzydeł powoduje zatrzymanie jachtu w przypadku napłynięcia na sieci powierzchniowe, lub pływające liny. Uczciwie trzeba napisać, że zaletą rozwiązania jest skuteczna ochrona śruby przed najechaniem na przeszkodę. Jako „mornik” skłaniałbym się do klasycznej sztorcklapy i sówklapy, które dają większe możliwości ochrony przed bryzgami i regulacji wentylacji w warunkach morskich.

Podsumowanie: Godna polecenia łódka o niewielkim zanurzeniu (45 cm, w przechyle – maksymalnie 75 cm)  i wygodzie wnętrza- dla wszystkich, którzy lubią szybką żeglugę przy zachowaniu komfortu i nowoczesności, u których przechył nie budzi przesadnego stresu. Zachowania łódki budzą skojarzenia z pływaniem na klasycznych jachtach morskich. Szczególnie potrzebna na płytkich akwenach.

Dane techniczne:

długość 9,40 m

szerokość 3,20 m

zanurzenie 0,60 m

wyporność 3500 kg

balast 2 x 500 kg

powierzchnia żagli 45 m2

silnik stacjonarny 15 KM

załoga:

morze – 6 osób

śródlądzie – 8 osób

 

 

 

fot. Rudolf Wasilewski

rys. Robert Rogiński

Tags: budowa jachtu, jacht, jacht turystyczny, jacht śródlądowy, jachty

Category: Spis treści, Na wiatr, Technika, Budowa jachtu

Komentarze (0)

Trackback URL | Comments RSS Feed

Brak komentarzy.

Zostaw komentarz

WP Like Button Plugin by Free WordPress Templates