stare Ramblery jeszcze pływają…
Autor: Anna Ozaist-Przybyła
To był rok 1997, ktoś spotkał poprzednią załogę naszego WETERANA, wręczył pakiet naklejek informujących o powstaniu Sajmon’s Rambler Club i o organizowanym zlocie Ramblerów, gdzieś na samym końcu Mazur – nad jeziorem Przystań.
Byłam już właścicielką Ramblera trzy lata. Remontowałam go z zapałem co sezon i byłam ciekawa wszystkiego, co z tymi jachtami się wiązało. Dzięki temu, że miałyśmy z przyjaciółką luźny plan pływania i dużo szczęścia w łapaniu holu przez kanały, udało nam się dotrzeć na czas do zacisznej kei przy pensjonacie Aniata. Powitał nas sam Sajmon z rodziną i przyjaciółmi oraz jego zielony Ramblerek, nazwany oczywiście SAJMON. Potem dobił jeszcze BIAŁY BARSZCZ (na pokładzie którego częstowano wszystkich gości białym barszczem z torebki), JACK DANIEL’S z dwoma sympatycznymi Węgorzewianinami, przepięknie i stylowo utrzymana ELLE oraz WĘDROWIEC – Rambler o rocznym zaledwie stażu (po odtworzeniu zrujnowanego pierwowzoru).
Sześć Ramblerów to już poważny zlot. Aniata, przepięknie położona i urządzona, przyjęła nas jak najserdeczniej. Nie miejsce tu jednak na wychwalanie świetnej kuchni czy widoków. O wiele istotniejsze były wspólne rozmowy o historii łódek (zarówno pojedynczych egzemplarzy, jak i typu w ogóle), o sposobach konserwacji, rodzajach farb, miejscach, gdzie można nabyć tani, a dobry, osprzęt oraz o osiągach i przygodach naszych Ramblerów.
Mój dziennik pokładowy zapełniał się datami, danymi, adresami, kontaktami i sympatycznymi wpisami innych załóg. Następnego dnia, w sobotę miała się odbyć najważniejsza część zlotu – regaty. Nawet w nas – dwóch „Weterankach” – obudził się duch sportowy, choć zazwyczaj wolałyśmy żeglować spokojnie i dostojnie. Trzeba przyznać, że regaty były urządzone profesjonalnie – odprawa sterników, linia startu, kolejne sygnały, walka o metry z wiatrem i niespodziewanymi płyciznami wokół wyspy Upałty. Wreszcie wokół też Ramblery, podobnie ożaglowane, podobnie zbudowane. Ktoś zgubił miecz, kogoś źle obliczony hals wywiózł daleko w Mamry, komuś zabrakło wiatru przed samą metą…
Balastowałyśmy dzielnie do samego końca, zawzięcie walcząc o miejsce z JACKIEM DANIELEM. Tego pierwszego roku meta była na kei, więc niemal ruszyliśmy ją z miejsca. Pięknie było. Potem ugoszczono nas w zaprzyjaźnionych Kietlicach. Zwycięzców wykąpano w portowej wodzie, wykonano pamiątkowe fotografie i już spokojnie powróciliśmy do Anity, gdzie wieczorem czekała na nas ostatnia z atrakcji – uroczyste ognisko z wręczeniem nagród, śpiewami i coraz bardziej bohaterskimi opowieściami o niezwykłych dokonaniach
Ramblerów (dzięki dużej beczce piwa od sponsorów). Wreszcie stały odtąd punkt programu – smakowita sielawa, specjalnie smażona na ognisku przez gospodarzy, ile kto tylko mógł w sobie zmieścić… Oczywiście otrzymałyśmy zaproszenie na następny raz, z którego chętnie skorzystałyśmy. Zloty odbywają się co roku, co roku powtarzają się stałe punkty programu, ale i przybywają nowe atrakcje. Pojawiło się też zaproszenie skierowane do innych „staroci”, więc jachtów przypływa więcej, ale nie są to już tylko nasze ramblerowe chwile. Mimo to mam nadzieję, że i w tym roku uda mi się dotrzeć hen do małej Aniaty, żeby spotkać i te zaprzyjaźnione już przez kolejne lata załogi i te nowe – bo przecież stare Ramblery po Mazurach jeszcze pływają…
Kolejny VII Zlot Ramblerów odbędzie się w przystani Aniata w dniach 15 i 16 sierpnia 2003 r.
Program imprezy:
15.08
– przyjmowanie zgłoszeń do zlotu
– wieczornica żeglarska
16.08
– odprawa sterników (godz.11.00)
– start do regat (godz.12.00) – trasa wokół wyspy Upałty
– ogłoszenie wyników regat, biesiada żeglarska w tawernie Aniata
Kontakt z organizatorem:
tel. 087 427 12 94
tel. kom. 0601 412 022
e-mail: aniata@box43.gnet.pl
Category: Spis treści, Na wiatr
Komentarze (0)
Trackback URL | Comments RSS Feed
Brak komentarzy.