Reminiscencje po targach Boatex 2015
Duch Urbaniaka
Mirosław Sziwa
Jeszcze w listopadzie nikt się nie spodziewał, że łodzie wrócą na Międzynarodowe Targi Poznańskie. Tymczasem środowisko żeglarskie oraz targi szykowały niespodziankę, a nawet sensację. Przypadkiem na informację o wystawie wodniackiej trafiłem w internecie.
Na początku grudnia odwiedził mnie Marcin Bober. Był w Poznaniu kilka dni, również na MTP. Przegadaliśmy kilka godzin o starych Polakach, łódkach i kajakach. Przy okazji podsunąłem mu ciekawostkę o lutowych targach Boatex 2015 w Poznaniu i, ku mojemu zdumieniu, przyjął to za dobrą monetę, ba – postanowiliśmy to sprawdzić i spróbować pokazać na tej imprezie amatorskie szkutnictwo od projektu do gotowej łódki.
W połowie grudnia Marcin rozesłał po kraju maila pt. “Boatex 2015 promocja amatorskiej budowy żaglówek”, w którym informował kolegów-sklejkowców o wysłaniu do MTP listu intencyjnego o chęci zaprezentowania szerokiemu gronu zwiedzających targi:
– konstruktorów amatorskich konstrukcji wraz z ich konstrukcjami (Marian Strzelecki, Stefan Ekner, Przemysław Herbut, Krzysztof Mnich)
– przedstawić historię amatorskiego ruchu budowniczych w Polsce
– zaprezentować budowę canoe w technologi Skin on frame
– zaprezentować różne techniki budowy amatorskich konstrukcji pływających
– zaprezentować darmowe programu komputerowe do projektowania jachtów i łodzi – zorganizować interaktywne zajęcia dla uczestników targów związane z szkutnictwem amatorskim.
Pomysł bardzo się spodobał – targi chcą coś takiego zorganizować, proszą o szczegóły oraz oferują powierzchnię wystawową znacznych rozmiarów! Zrobiło się ciepło i sympatycznie. Zostaliśmy zaakceptowani i ulokowani na hali wystawowej. Po raz pierwszy w historii, amatorscy konstruktorzy i szkutnicy zgrupowani na forum.zeglarskim.net zostali docenieni i zaproszeni do udziału w Targach Sprzętu Pływającego i Sportów Wodnych BOATEX 2015 – za darmo!
Chwila refleksji pozwoliła cofnąć się o jakieś dwa lata, kiedy to udało mi się trafić na archiwalne numery przedwojennego czasopisma „Sport wodny”, a tam na małe reklamy legendarnej “Stoczni Łodzi” Władysława Urbaniaka. Stocznia w Poznaniu budowała wtedy drewniane kajaki, łodzie i jachty, które uchodziły za najlepsze. Teraz Marcin Bober poszukuje dokumentacji tej stoczni dla swojego muzeum szkutnictwa. Czyżby pomógł nam duch Urbaniaka?
Do ostatniej chwili tasowały się zamiary i możliwości uczestników. W pewnej chwili zgłoszeń było za dużo i spokojnie mogłem zrezygnować z szykowania Kosa – żaglówki, prototypu klasy Open 13 (amatorska klasa otwarta dla żaglówek o długości 13 stóp). Jednak sytuacja taka zmotywowała mnie do zmierzenia się z łódką mniejszą – powstał szpak klasy Open 10 – i to w wersji modelowej (skala 2:3). Technologia szycia i klejenia, wycinanie z arkusza sklejki bez łączeń na długości dodawały animuszu. Dwumetrowy kadłub pokleiłem w ciągu 3 tygodni, pilnie śledząc pogodę, bo mocno rzutowała na tempo prac. Zimy nadal nie było, temperatury dodatnie. Zdążyłem na czas – farba suszyła się w nadmuchu ciepłego powietrza do ostatniej chwili. Ale, spadł śnieg i żeby dojechać po łódkę musiałem odśnieżyć drewnianą szuflą 100-metrową górkę…
Dzień przed otwarciem przyjechał Marcin, przywiózł dwa swoje kajaki kryte płótnem oraz pięknego bączka Krzysztofa Mnicha w zestawie do składania. Miał ze sobą karty wjazdu na MTP i już się rozpakowywał. Ja jechałem w stronę targów… bez żadnych upoważnień i właśnie podjeżdżałem do bramy wjazdowej… Małe Cinquecento, a w środku łódka, szufla i modele! Zagrałem va bank:
– Dzień dobry. Wiozę eksponaty na wystawę Boatex. – oświadczyłem przez opuszczone okno, lekko wysuwając łokieć.
– Dzień dobry. Proszę bardzo. – nawet nie nadusiłem na hamulec.
Poczułem się jak VIP… Za chwilę byłem pod halą. Właśnie wjeżdżały samochody z łodziami, wózki widłowe operowały na stoiskach, rozkładano wykładziny. Targi tętniły życiem – a my na targach. Rozłożone koziołki, na nich kajaki, bączek i Szpak. Po zmierzchu dojechali Stanisław z Krystyną z Kielc i przywieźli swoją Piranię II. Miło było taklować jedyny żagiel na stoisku. W kanu zatknęliśmy węglową wędkę, a na jej końcu proporzec forum.
– Potrzebuję jeszcze twojego „Kosa”, za dużo wolnego miejsca mamy, możemy pojechać po niego? Teraz czy jutro?
– Ciemno się zrobiło, śnieg spadł… – próbowałem się wymigać.
– Dobra, pojedziemy jutro rano, otwarcie o 12 00. Zdążymy?
– Jasne.
Kadłub Kosa (klasa Open 13) wnieśliśmy na halę targową we trzech, na kwadrans przed uroczystym otwarciem. Brakowało tylko fanfar. Czy można wymarzyć sobie lepszy debiut?
Targi wędkarskie, myśliwskie i wodniackie przyciągnęły tłumy. Oczywiście głównie wędkarzy. Nasze stoisko było ulokowane dokładnie na samym końcu trzech hal, więc docierali do nas najbardziej nieprzejednani miłośnicy wodniactwa. W piątek, dzień dla profesjonalistów, dostojni goście w ciszy oglądali z uwagą każdy szczegółów, zadawali zdawkowe pytania i pomykali dalej. Zdarzali się też zgoła odmienni – ciekawi wszystkiego – z którymi przegadać można było cały dzień. Każdy żegnał się z radością i zostawiał wizytówkę lub numer telefonu. Na naszych eksponatach również pojawiły się ulotki, wizytówki, rysunki. Dość szybko i zupełnie nieoczekiwanie pojawiła się kamera z mikrofonem. Stanisław udzielił pierwszego wywiadu. Obok było stoisko Jacht Klubu Wielkopolski z 29-erem w roli głównej, a z drugiej strony za parawanem Nautica 450. Towarzystwo doborowe.
Apogeum wystawy przypadło na sobotę. Już przed wjazdem na teren targów widać było tłumy ludzi i trzy strumienie aut, cierpliwie czekających na swoją kolej wjazdu. W hali wyglądało podobnie, mnóstwo ludzi krążących między łódkami. Żagiel Piranii II skutecznie chronił stoisko przed falą, niczym rafa koralowa. Ale przyciągał też uwagę bielą dakronu z daleka. Przyjechali koledzy z forum, z różnych miast, była okazja żeby się poznać, wymienić kilka zdań lub podyskutować. Krzysztof Mnich przywiózł dwa modele proa, które przepięknie demonstrował na estradzie licznie zgromadzonej publiczności, a później na stoisku nam. Właśnie na tych dość skomplikowanych konstrukcjach widać było jak dużo daje bezpośrednie spotkanie i możliwość obejrzenia konstrukcji na żywo i rozmowy z autorem. Wartość poznawcza podwajała się w czasie.
SOF-y Marcina robiły istną furorę. Ludzie pochylali się, zaglądali do środka, analizowali każdy węzeł, każde łączenie. Robili zdjęcia. Kolejna telewizja właśnie tam zaglądała najchętniej… Obok rozłożyliśmy stanowisko montażowe bączka. Pomysł okazał się kapitalny! Składanie i rozkładanie tej łódki przyciągało uwagę i zainteresowanie. Syn Piotrka w lot pojął dzieło i stał się gwiazdą bączkowego pokazu. Przez trzy dni! Duma przeplatała się z radością i zmęczeniem.
Słoneczna niedziela dała nam odpocząć. Po przedpołudniowej fali zwiedzających, wystąpił na estradzie szantymen. PóŸniej Marcin opowiadał o swoich kajakach i dwumasztowej Beth Roberta Hoffmana. Na koniec miałem sposobność zademonstrowania darmowego programu do projektowania łodzi FreeShip i pokazania jego możliwości.
W głowach pojawiały się już myśli o demontażu stoiska i powrocie do domu. Pewnie pojawiały się też pierwsze refleksje i pytania np. czy warto było?
Oczywiście, że było warto. Nic nie zastąpi spotkania na żywo. Krótka dyskusja jest zupełnie inna niż przez klawiaturę komputera. Czasami jedno spojrzenie wystarczy za 100 słów. A krótka opowieść szkutnika zostaje na długo. Opowieść, której nie można przeczytać. Każdy z nas pokazał swoje możliwości, pokazał też, że można łatwo, szybko i tanio zbudować samodzielnie łódkę i wypłynąć nią na wodę. Liczy się funkcja, dobre wzory i doskonalenie tego co jest. Bo z tego wychodzi nowe – wbrew pozorom „sklejkowe nowe” też jest.
* * *
Prosta i szybka droga do własnej łodzi
Stanisław Piotrowski
„Żeglarstwo to sport elitarny i hobby dla zamożnych”- tak zaczyna się artykuł „Świetlana przyszłość” (“Żagle” nr 3/2015). Jeżeli taką opinię prezentuje czołowe najstarsze czasopismo żeglarskie, to jaką opinię ma żeglarstwo w społeczeństwie? to jak żeglarstwo postrzegane jest przez społeczeńswo? Taką samą Tak samo, a do tego brak jest powszechnej wiedzy, że żeglarstwo można uprawiać bez uprawnień i bez rejestracji łodzi żaglowych. Przekonałem się o tym podczas Targów sprzętu pływającego i sportów wodnych Boatex 2015 w Poznaniu.
Przypomnę, że bez patentu można pływać po śródlądziu jachtami o długości do 7,5 m, a jachty o długości do 12 m nie podlegają wymagają rejestracji.
A przecież żeglarstwo amatorskie ma wiele zalet, począwszy od aktywnego spędzania wolnego czasu z rodziną, znajomymi, poprzez edukację, naukę rzetelności, solidności, korzystania z możliwości jaką daje obcowanie z przyrodą oraz satysfakcji z samodzielnie zbudowanej łodzi. I właśnie temu ostatniemu tematowi chciałbym poświęcić więcej uwagi. Bo łódź można zbudować samodzielnie – szybko i tanio. Powszechna jest opinia, że aby zbudować łódź żaglową trzeba mieć duże doświadczenie szkutnicze. I na pewno tak jest w przypadku średnich i dużych jachtów. Ale przygodę z żeglarstwem można rozpocząć od małych łodzi żaglowych, które można przewozić na bagażniku samochodu osobowego, bez inwestowania w przyczepę. Podczas targów Boatex 2015 w Poznaniu powstała nieformalna grupa pasjonatów żeglarstwa, której celem jest popularyzowanie uprawiania sportów wodnych na samodzielnie zbudowanych łodziach. W skład tej grupy wchodzą konstruktorzy Mirosław Bober, Stefan Ekner, Krzysztof Mnich, Mirosław Sziwa oferujący projekty łodzi, łodzie wiosłowe i kajaki oraz Stanisław Piotrowski (Skipyacht) oferujący zestawy do budowy łodzi żaglowych Pirania II i Pirania V (konstrukcje Janusza Maderskiego). Podczas targów można było wysłuchać wykładu na temat budowy łodzi metodą szycia i klejenia.
Jest to najprostsza metoda budowy łodzi, która nie wymaga doświadczenia szkutniczego. Tą metodą łódź może zbudować każdy kto umie się posługiwać podstawowymi narzędziami takimi jak: wiertarka, piła, młotek, wkrętak itp. Czas budowy łodzi Piranii II tą metodą to 1 tydzień. Budowa łodzi Pirania II tą metodą trwa tydzień. Z uwagi na czas potrzebny do wyschnięcia klejonych, bądź malowanych elementów czas budowy wydłuża się do 2 tygodni. Łódź można zbudować w tak krókim czasie, ponieważ elementy zestawu są powycinane i tylko niektóre z nich wymagają dopasowania do kadłuba. Zestawy do budowy łodzi Piranii II i Piranii V posiadają komplet wyciętych elementów kadłuba ze sklejki, maszt rejkę, żagle, osprzęt żeglarski, żywicę, matę szklaną, farby i lakiery do malowania a także wkręty oraz drut miedziany potrzebny do szycia kadłuba. Zawartość zestawu umożliwia zbudowanie łodzi gotowej do pływania. Koszt zestawu łodzi wiosłowej Piranii II to 1390 zł, a łodzi żaglowej 1900 zł. Atutem Piranii jest możliwość przewożenia na bagażniku samochodu osobowego. Łodzie te nie wymagają rejestracji i można na nich żeglować bez patentu. Podczas targów w Poznaniu wiele osób było zaskoczonych, że można żeglować za niewielkie pieniądze. I mamy dużą satysfakcję, że żeglujemy na samodzielnie zbudowanej łodzi. Budowa własnej łodzi to nie zapomniane wrażenia i powód do dumy. Wystarczy DECYZJA, trochę gotówki, odrobina czasu i możemy wypływać na szerokie wody.

Inny fragment ekspozycji – na pierwszym planie Orzeszk, na drugim – łódź zbudowana w technologi “Skin on frame”
fot. Grzegorz Maciejewski
* * *
Podkuszony przez kolegę Mirka Sziwę, (mjs z forum.zegluj.net), a równocześnie chcąc zaprezentować swoje konstrukcje SOF, razem z kolegami zorganizowałem na targach Boatex 2015 stoisko z łodziami budowanymi amatorsko. Czas realizacji przedsięwzięcia był krótki, bo raptem miesiąc i nie wszystko wyszło tak jak chciałbym – aby było, a efekt końcowy był bardzo zadowalający. Bardzo ładnie całe zdarzenie opisał już wspomniany mjs, z mojej strony chciałbym podziękować:
Piotrowi Kamińskiemu głównemu organizatorowi targów za udostępnienie nam powierzchni i możliwość prezentacji swoich konstrukcji i idei.
Krzysztofowi Mnichowi za skonstruowanie Orzeszka, którego mieliśmy okazję prezentować na targach, za podrzucanie pomysłów, rozwiązań a przede wszystkim za pomoc w zorganizowaniu łódek na wystawę, za poprowadzenie wykładów o Proa i “Technologii szycia i klejenia”
Piotrowi Stefańskiemu oraz jego synowi za pomoc na stoisku.
Stanisławowi Piotrowskiemu za przybycie z Piranią i uzupełnienie naszej ekspozycji o jednostkę z żaglem.
Mirkowi Sziwie za pokazanie swojego niedokończonego dzieła – Kosa – i pozostałych projektów oraz poprowadzeniu wykładu o programie do projektowania Freeship
Na targach zaprezentowałem też ideę powołania Muzeum Szkutnictwa, które chciałbym otworzyć na zalążku mojej kolekcji planów budowy jachtów. W założeniach muzeum ma nie tyko gromadzić plany i jednostki, ale aktywnie promować amatorska budowę łodzi i jachtów.
Pomimo iż targi nie przyniosły nam korzyści finansowych to jednak pokazały zainteresowanie konstrukcjami do budowy amatorskiej oraz idei wychowania po przez prace manualne. Dlatego też będę chciał dalej kontynuować nasze nieformalne działania zmierzające ku promowaniu budowy amatorskiej oraz promocji nieskrępowanego żeglarstwa, żeglarstwa otwartego dla wszystkich i na wszystkich akwenach.
Marcin Bober
fot. Marcin Bober
Category: Spis treści, Na wiatr, Budowa jachtu, Jachty drewniane
Jestem posiadaczem Pirani II, w pełni zadowolonym i pływającym pod żaglem.
Łódka prosta w budowie i niesłychanie lekka. Tak mnie ucieszyło budowanie łódki że już myślę o drugiej większej.