moja pasja część 3
Autor: Artur Połys
„Najdłużej trwająca budowa łódki w III RP ” – takim tytułem mogłem nazywać opisy budowy mojej Pasji, ponieważ ona nadal trwa a nieubłagany czas płynie… Krok po kroku z chaosu wyłaniają się kształty i detale, lecz nadal za mało, aby postawić ją na wodzie. Niemniej jednak łódka wygląda coraz kompletniej, a według mnie i ładniej.
Po odwróceniu kadłuba zacząłem montaż nadbudówki, którą chciałem wykonać z oklejonej laminatem sklejki i dachu z klepek dębowych zalaminowanych płótnem szklanym i przyklejonymi plankami iroko. Sklejkę wyciąłem, dopasowałem skosy do szkieletu – nawet poszło łatwo. Następnie musiałem z desek dębowych wyciąć „boazerię”, z której ułożyłem dach kabiny. Pasowałem, przycinałem, szlifowałem i numerowałem listwy, aby móc wrócić po rozmontowaniu całości i pomalowaniu ich wewnętrznej strony do takich samych ustawień. Niestety zajęło mi to trochę czasu, ale efekt po zaklejeniu całości był – uważam niezły.
Kolejne zadanie – wyciąć otwór na luk oraz zrobić suwklapę i sztorcklapę. Z lukiem poszło sprawnie, skorzystałem z porad „szkutnika amatora”, bardzo cenię sobie uwagi i rozwiązania techniczne tam zawarte. Prowadnice suwklapy wyciąłem z listew iroko przykręcając długimi wkrętami i klejąc je do dachu nadbudówki. Samą klapę zrobiłem ze sklejki, ukosując ją po bokach, laminując tkaniną szklaną i oklejając plankami.
Minął już cały proces cięcia planek i klejenia pokładu. Teoretycznie byłem przygotowany, poczytałem, porozmawiałem z kolegami „po fachu”, przygotowałem narzędzia. Kleiłem na żywicę epoksydową zagęszczoną pyłem drzewnym. Zdecydowałem się na tą metodę ze względów ekonomicznych, po prostu miałem żywicę. Gorszą stroną tej metody było czyszczenie fug między plankami po wyschnięciu, dość trudna operacja, ale znalazłem metodę bardzo szybką – używałem szlifierki kątowej, dawała niezły efekt w krótkim czasie. Pokład kładłem etapami zaczynając od góry, schodząc stopniowo w dół. Każdy etap czyściłem i fugowałem Sikaflexem 290DC prawie na gotowo. Piszę prawie, bo ostateczne czyszczenie drobnym papierem zostawiam na zakończenie budowy przed olejowaniem pokładu. Uporałem się wreszcie z pokładem, ławkami i podłogą kokpitu, wyczyściłem i wyfugowałem.
Pociąłem następne dwie deski iroko z myślą o zrobieniu listew odbojowych, niestety deski krótkie, trzeba łączyć. Przy pomocy struga elektrycznego dopasowałem skosy i pokleiłem. Wyszły 2 listwy o długości prawie 7 mb, które wcześniej powierciłem pod wkręty i kołki maskujące. Podpierając, podwiązując i naginając przykręciłem odboje, smarując miejsca styku sikaflexem, z każdym detalem łódka ładniej wygląda. Następnie wkleiłem w ramki okna poliwęglan, również na sikaflex, obsadziłem wentylatory i przykręciłem handrelingi. W taki oto sposób, część do części montuję poszczególne elementy, co mogę wykonuję sam, np. lampy diodowe do mesy, stójki relingu itp. Zmniejsza to koszty i daje satysfakcję z wykonania.
Proces tworzenia nadal trwa… Przede mną kosz z kaczym dziobem, malowanie burt; później przeniosę twórczość do środka o czym poinformuję – jedynie terminu kiedy to nastąpi dzisiaj jeszcze nie znam…
Category: Spis treści, Budowa jachtu
Komentarze (0)
Trackback URL | Comments RSS Feed
Brak komentarzy.