Mniuty – hotelowiec stealth bez kompromisów…
Czym jest dom? To rodzina, ciepło, przyjaciele. To śmieciarka pod oknem i sąsiad piętro niżej wychodzący na balkon z papierosem – dzięki niemu nie muszę w tym czasie spożywać gumy z nikotyną… Dom to także córeczka sąsiadów piętro wyżej na rolkach na parkiecie w środku nocy, której towarzyszy ujadanie Yorkshire-terrier-a…
Czym jest mieszkanie? Jeżeli rozumiemy to słowo jako określenie towaru rynkowego – jest to wygodny, przyjazny obszar, dostosowany do możliwie nieskrępowanego życia człowieka w możliwie przyjaznym otoczeniu – w rozsądnym oddaleniu od miejsca pracy. Czym jest jacht? Dla wielu to dom na wodzie, niezależnie od wartości rynkowej i standardu wyposażenia… Czym jest mieszkanie na wodzie? – może to „ hotelowiec”? Ciągle za mały i ciągle nie dość wyposażony! Niewielki zasięg od portu, telefonu stacjonarnego, kłopoty z telewizją satelitarną. Układ bezwładnościowy nie nadążający za przestawianiem anteny podczas żeglowania, zużywający większość energii przeznaczonej na pranie w wielofunkcyjnej pralce, która podczas wirowania mogłaby robić za promiennik ciepła (PC-System) i żyrokompas lub dynamiczny stabilizator przechyłu (DSP-System). Użycie pralki jako pompy zęzowej (PPZ-System) zmusza nas później do długotrwałego płukania jej po wybraniu trybu pracy mode-wasching. Niestety kompromisy i niewygody niweczą urlop, który trudno przetrwać nawet w zaciszu mariny na amortyzowanych cumach! Całość musi mieścić się w skrajni drogowej i nie przekraczać długości „bezpatencia” – magicznego 7,5 m długości.
Potrzeba wydzielenia wielu niekrępujących pomieszczeń, powoduje, że otworzenie drzwi WC uniemożliwia wyjście z kabiny rufowej, a otwarcie którychkolwiek z tych drzwi blokuje stromą zejściówkę w obydwu kierunkach. Mamy za to mesę, w której połowa załogi średniego wzrostu może zgromadzić się i stać wokół stolika, jeżeli tylko mieszkańcy dziobowych kabin nie będą mieli bezsensownej potrzeby nieuzasadnionego przemieszczania się w kierunku rufy… I na odwrót… Jeżeli ujarzmimy potwora – ten (po kilku dniach ćwiczeń i wzajemnej adaptacji) może stać się naszym domem. Nie koniecznie sprawnie żeglującym, ale według fanów przetworników ciepła zdolność latania zależy głównie od mocy użytych silników… Wszystko w rękach projektantów: można zrobić wszak jacht szerszy i dłuższy. Nie jest to oczywiście prawda. Na większe żagle, odbijacze, cumy potrzeba więcej miejsca w bakistach. Przydałby się większy silnik i nieco większe zapasy wody oraz paliwa. I to co najdroższe – potężniejsze bloczki, szyny, kabestany, olinowanie. Wypadałoby dać wyższy maszt i usztywnić takielunek, ale ograniczona długość profili hamuje wyobraźnię twórcy. Metr długości dodany w najszerszym miejscu kusi, aby dołożyć choć jedną koję . I znów mamy łódkę o metr za krótką, aby zapewniła nam zadowalający komfort… Na dodatek za głęboko siedzi w wodzie!
Adam Kowalkowski, pełnokrwisty żeglarz – projektant wybryku myśli twórczych MNIUTY – poszedł inną drogą. Budował szybkie katamarany jeszcze w zapyziałym PRL-u. Odtworzył drewnianego Finna czyniąc z jego wykończenia zabawę godną restauracji dobrych skrzypiec. Zawodowo pływał po morzach jako kapitan, produkuje meble. Ma wielką intuicję, dzięki której jego łódki pływają i cieszą oko. Nie jest wolny od obsesji armatorów i konstruktorów. Tuż po wodowaniu dochodzi do wniosku, że jacht o metr dłuższy rozwiązałby wszystkie bolączki, z którymi borykał się na etapie projektu. Adam należał do osób, poza kręgiem moich podejrzeń o „ambicje hotelarskie”. A jednak… Stało się. Od tej pory świat wygląda inaczej. Zbudował jacht z definicji duży i szeroki. Niewygodny w transporcie (dwie przyczepy). Bajeczny do mieszkania. Według Angoli – starszych braci w żeglowaniu – każdy statek jest co najwyżej dla 2 osób. W tych kategoriach pojazd Adama spełnia kryteria wzorowo. Niezależne pomieszczenia w kadłubach, wspólny salon, kokpit i olbrzymi pokład zapewniają potrzebującym intymne osamotnienie. Gdyby wyoblenia doprowadzić do ostrych krawędzi stałby się obiektem niewidocznym dla radarów. Skojarzenia z technologią Stealth wynikają z zastosowanej techniki budowy: kadłuby wyprodukowano w formach negatywowych z przekładki Poliester/Herex, a pokłady i kabinę w technologii one-off przy użyciu tych samych materiałów. Te ok 40 m2 pokładów i szacunkowo 25 m2 powierzchni mieszkalnej ważą 2300 kg – to niewiele jak na 9-metrowy katamaran turystyczny. Użyty materiał zapewnia pływalność bez potrzeby stosowania dodatkowych komór wypornościowych. Różne możliwości aranżacji dają wielką swobodę w zagospodarowania wnętrza jachtu do swoich potrzeb. Stawiając bimini nad kokpitem nasz pływający dom zyskuje spory zacieniony balkon rufowy.
Pływanie dostarczyło wielu emocji. Żywy wiatr o sile 5o B pokazał konieczność zmian w takielunku. Wybieranie szotów zarefowanego grota powodowało znaczne wyginanie masztu do tyłu i deformację żagla. Odpowiedni naciąg olinowania diamentowego i ustawienie salingu rozwiązało problem. Koniecznym okazało się zastosowanie listew grota o sprężystości przy maszcie zbliżonej do twardej narty zjazdowej. Przydatne okazało się zastosowanie mniejszego, płytkiego foka, który okazał się efektywniejszy od genuy w silniejszym wietrze. Nie wytrymowany zarefowany jacht z niedobranym grotem osiągał przy 5o B prędkość chwilową 13,6 w, a przy wietrze 2o B i pełnych żaglach niewiele mniej, bo 12,4 w. To nie wszystko na co stać tę łódkę. Bieżący sezon zweryfikuje poczynione poprawki i da jeszcze lepsze wyniki. O ile pole martwe 110 stopni jest typowe dla „hotelowca”, to trzeba dopowiedzieć że jest to niewiele jak na katamaran na skegach (bez mieczy). Prędkość efektywna na wiatr 3,4 w (2o B) i 4 w (5o B) to wartości trudno osiągalne dla wypasionego jachtu turystycznego podobnej długości.
Manewrowanie dość kłopotliwe – wymaga wyczucia gabarytów i masy jachtu, który pozbawiony żagli żywo reaguje na wiatr z racji dużych powierzchni wystających nad wodą. Przebudowy wymaga kokpit, gdyż niska pozycja sternika nie zapewnia wystarczającej widoczności. Spokojne szybkie pływanie bez ciągnięcia fali i chlapania skutecznie usypia ostrożność. Było to przyczyną zabawnej sytuacji: łódka z wielce doświadczoną załogą i dwoma kapitanami na pokładzie nieopatrznie wjechała na wyspę transformatorową na Zegrzu. Zejście z mielizny wymaga pomysłowości, ale sprzyja mu niewielka masa jachtu. Przeszkadza – nieprawdopodobna stateczność początkowa.
Adam rozważa centralne umieszczenie koła sterowego na ścianie kabiny lub układ 2 kół przy burtach. Fok powinien być zaopatrzony w okno. Jacht ten daje wielką autonomię i wygodę. Nie jest kompromisem – jest domem na wodzie budowanym tak z założenia. Jako jacht żaglowy ma bardzo przyzwoite osiągi. Prototyp nie jest wewnątrz wykończony. Gadgety nigdy nie zastąpią komfortu przestrzeni – są rzeczą gustu użytkownika – twierdzi twórca, który nabrał pewności, że czas budować łódkę trochę większą… Trzymamy kciuki.
Dane techniczne:
długość 9,24 m
szerokość 5,00 m
pow. ożaglowania 55,0 m2
zanurzenie 0,55/1,00 m
ciężar 2300 kG
Wyniki pomiarów w warunkach wiatrowych – 2 B [5B – 2 refy]
Pole martwe: – 110 [110]
Prędkość efektywna na wiatr: 3,5 w [4 w]
Kąt efktywnej prędkości na wiatr: 56 stopni [58stopni]
Prędkość maksymalna: 7,8 w [8,3 w]
Kąt dla prędkości maksymalnej: 94 stopnie [94 stopnie]
Prędkość efektywna z wiatrem: 4,8 w [6,2 w]
Kąt efektywnej prędkości z wiatrem: 164 stopni [151 stopni]
fot. Rudek Wasilewski
Category: Spis treści, Na wiatr
Komentarze (0)
Trackback URL | Comments RSS Feed
Brak komentarzy.