gaz bez instalacji

| 01/12/2005 | 0 Komentarzy

Kuchenka gazowa na jachcie to wygoda nie do przecenienia. Instalacja gazowa na jachcie to duże koszty i czasem spory kłopot. Butla umieszczona w przewietrzanym pomieszczeniu, wężyk łączący ją z resztą instalacji, reduktor, zawór główny, rury (najlepiej miedziane) biegnące przez pół długości łódki, w trudno dostępnych miejscach, kolejny wężyk, wyginający się w takt wahań kuchenki (jeżeli zawieszona jest na kardanie)… To wszystko musi być wykonane idealnie i często kontrolowane, w przeciwnym wypadku będzie po prostu niebezpieczne. Na instalacji gazowej nie można oszczędzać.

Cóż jednak mają zrobić armatorzy małych jachcików, w których koszt profesjonalnie wykonanej instalacji dorównywałby wartości łódki? Mogą zamontować sobie kuchenkę bez instalacji. Kuchenka, której używamy na naszym rodzinnym Misiu od prawie 30 lat, zasilana jest z 2-kilogramowej butli gazowej. Przepisy pozwalają – całkiem słusznie – na umieszczenie butli do 3 kg w kabinie, jednak 2 kilogramy gazu wystarczają z powodzeniem na dwutygodniowy rejs czterech osób. Butla jest po prostu podwieszona w dolnej części wahliwie zamocowanej kuchenki, stanowiąc jej przeciwwagę. Instalacja, została więc zredukowana do 30-centymetrowego, wysokociśnieniowego wężyka (do nabycia w sklepach ze sprzętem turystycznym), który nie podlega wyginaniu w czasie eksploatacji. Trwałość wężyka wynosi kilka lat, a jego wymiana nie nastręcza żadnych trudności. Szczelność “instalacji” jest stuprocentowa. Jakikolwiek przeciek jest natychmiast wyczuwany przez osobę, śpiącą na koi dziobowej dosłownie z nosem przy palnikach. Należy tylko pamiętać o tym, żeby po zakończeniu gotowania zakręcić najpierw zawór przy butli.

Przy okazji, pozwolę sobie wygłosić pochwałę kuchenki zawieszonej wahliwie. Prawdopodobnie w małej łódce na sfalowanym morzu ten wynalazek pomoże niewiele – natomiast sprawdza się znakomicie na jeziorach, gdzie w gotowaniu przeszkadzają głównie przechyły.
Każdy, kto dostał w zziębnięte od trzymania rumpla i szotów ręce kubek gorącej herbaty, wie, jak pożyteczna jest możliwość gotowania w czasie żeglugi. A i w porcie dobrze jest wiedzieć, że przejście nieostrożnego załoganta na burtę nie spowoduje wylania gorącej zupy. Oczywiście, wahliwa kuchenka stanowiłaby dodatkową komplikację i słaby punkt w przypadku klasycznej instalacji gazowej. Przy bezpośrednim zasilaniu z butli ruchome zawieszenie nie ma jednak żadnego negatywnego wpływu na prostotę i niezawodność urządzenia. Czasem wykorzystujemy też łatwość zdejmowania całej kuchenki i wystawiamy ją na ląd. Możemy wtedy bez psucia atmosfery w kabinie usmażyć złowione okonki, czy choćby placki ziemniaczane. Szczerze polecam!

fot. Krzysztof Mnich

Category: Spis treści, Technika, Budowa jachtu, Porady

Komentarze (0)

Trackback URL | Comments RSS Feed

Brak komentarzy.

Zostaw komentarz

WP Like Button Plugin by Free WordPress Templates